"Skok z wysokości" w reż. Krystyny Jandy w Teatrze Polonia w Warszawie. Pisze Tomasz Miłkowski w Przeglądzie.
To bardzo zabawne spotkanie - Krystyna Janda w kąpielowym szlafroku, uśmiechnięta przyjmuje swoich widzów-gości w Teatrze Polonia, zapraszając do wspólnej zabawy pt. "Skok z wysokości". Jej współpracownice rozdają ponad 20 "ról", niektóre są bardzo malutkie, ale dwie ho, ho - to rola męża i syna. Widzowie się nie opierają, bo są przygotowani na tę "niespodziankę" przez poprzedzający premierę rozgłos. Tylko recenzentka "Naszego Dziennika", Temida Stankiewicz, odmawia, zapewne dlatego, że pragnie zachować odpowiedni dystans, tak potrzebny krytykowi. Pomysł na to przedstawienie jest prosty - widzowie użyci jako domniemani partnerzy mają wypowiadać rozdane kwestie, najlepiej "na biało", czyli bez przesadnej interpretacji, Janda zaś robi resztę. Ale właściwie co robią? Czy to jest monodram? Nie, bo jednak gra z widzami. Czy to w ogóle jest dramat? Raczej nie, bo akcja tu nader wątła - mamy do czynienia z sytuacją przed decyzją: oto kobieta, która ko