Krystyna {#os#305}Janda{/#} jest naprawdę wielką osobowością polskiego teatru. Może nawet największą wśród aktorek średniego pokolenia. Panuje całkowicie nad widownią nawet w tak przeciętnej sztuce - nie sztuce, jak "Kobieta zawiedziona", wykrojonej z powieści Simone {#au#1396}de Beauvoir{/#}. Jedna pani tak się rozpłakała, że towarzyszący jej pan nie mógł jej uspokoić. Nieudane małżeństwo, rozdroże miłości bez perspektyw i w dodatku w wieku pozapoborowym... Co druga kobieta przez to przechodzi, więc chętnie się rozczula. Simone de Beauvoir nie poradzi nam, jak z takiej zapaści wybrnąć, ale jej filozoficzny dystans i niekiedy poczucie humoru dają wrażenie wentylacji. Ta nowa pozycja objazdowa Krystyny Jandy znalazła się zbyt blisko poprzedniej, czyli "{#re#5854}Shirley Valentine{/#}". Temat zawiedzionej kobiety w obydwu jest taki sam, tyle, że u "Walentynowej" przeważała tonacja buffo. Widocznie tamten objazd okazał się skuteczny finansowo, s
Źródło:
Materiał nadesłany
Trybuna Śląska nr 33