{#os#305}Janda{/#} jest chyba hipnotyzerką. Kto chciał, mógł się o tym przekonać w niedzielę w Teatrze Muzycznym. Bo żadna inna aktorka w Polsce nie potrafi sama przez dwie godziny przykuwać uwagi w taki właśnie sposób, pobudzać emocji, utrzymywać napięcia.... W dodatku na pustej scenie i nie ruszając się od mikrofonu. Janda chyba rzeczywiście potrafiłaby wywołać łzy, licząc do stu albo recytując książkę telefoniczną. Krystyna Janda gra "Kobietę zawiedzioną" wg Simone de {#au#1396}Beauvoir{/#} i chyba ją w tym jednoosobowym przedstawieniu jeszcze nieraz zobaczymy, nie tylko w Poznaniu. Prezentuje pamiętnik kobiety, której małżeństwo pęka po 20 latach. Tło sceniczne stanowią kartki tego pamiętnika z wielką białą plamą pośrodku, na której oglądamy twarz Jandy w ciągłym zbliżeniu, jak na ekranie. Ta twarz fascynuje w takim samym stopniu jak głos aktorki. Widać na niej wszystko, całą huśtawkę emocji, od nadziei po rozpacz, od złośc
Źródło:
Materiał nadesłany
Gazeta Poznańska nr 272