Kiedy oglądałam najnowszą telewizyjną wersję "Hamleta" w reżyserii Jana Englerta, poczułam się zupełnie jak za dawnych dobrych czasów, gdy poniedziałkowy Teatr TV gwarantował spektakle najwyższej rangi. Dawno nie było okazji oglądać przedstawienia na takim poziomie (jedynie "Fedra" w reż. Laco Adamika pokazana we wrześniu wytrzymuje z omawianym spektaklem konkurencję), obfitującego w taką liczbę aktorskich kreacji, będącego dowodem intelektualnej i artystycznej dojrzałości reżysera. Przyjęło się uważać, że każde pokolenie ma "swojego Hamleta" i spoglądając wstecz, należy się z tym zgodzić. Był Hamlet-Hanuszkiewicz, Brejdygant, Holoubek, Olbrychski, że wymienię te znaczące kreacje, przed kilku laty grał Hamleta w telewizji reżyser tego spektaklu - Jan Englert. Hamletem lat osiemdziesiątych jest bez wątpienia Jan Frycz. Początkowo ukazuje nam swego bohatera jako młodego człowieka o dużej wrażliwości, któremu zasady moralne wpoił ojc
Źródło:
Materiał nadesłany
Słowo Powszechne, nr 233