Przez chwilę był najpopularniejszym aktorem w Polsce. Potem Jan Piechociński grał znacznie mniej. Dziś, gdyby nie rola w "Klanie", nie miałby za co żyć.
Kilka atomów szczęścia Zagrał w blisko stu produkcjach filmowych i teatralnych. Największą popularność przyniosła mu główna rola w komedii "Och, Karol" Romana Załuskiego. Kobiety go uwielbiały, panowie nienawidzili. I kiedy wydawało się, że posypią się propozycje, okazało się, że nikt nie jest nim zainteresowany. Później wrócił na plan filmowy, ale rzadziej i już bez głównych ról. Od lat związany jest z "Klanem" [na zdjęciu]. Formalnie od kilku lat jest na emeryturze. Ale ani przez moment emerytem się nie czuł. Uśmiechnięty, pełen dobrej energii. - Jestem już w takim wieku, że mam emeryturę. Ale to jedyny mój związek z życiem staruszka. Zwraca uwagę, że nigdy wcześniej o tym nie myślał. - A potem dowiedziałem się w ZASP, że należy uregulować te sprawy. Bo w teatrze na etacie aż tyle lat nie grałem. Na szczęście w ZASP jest pani Hania Konieczna, która mi pomogła. Dostaje miesięcznie 1500 zł emerytury. - Jak mówią Amer