"Matka" w reż. Piotra Chołodzińskiego w Teatrze STU w Krakowie. Pisze Justyna Nowicka w Rzeczpospolitej.
Cokolwiek by powiedzieć o "Matce" Witkacego w Teatrze STU, pewne jest, że Jan Peszek stworzył w roli tytułowej kreację niezapomnianą, wykraczającą daleko poza teatralną przeciętność Pełna sarkazmu i groteski "Matka" jest parodią dramatu psychologicznego w stylu Ibsena czy Strinberga. Opowiada o chorej, wampirycznej relacji między matką a synem. Ten rodzinny wątek jest przez Witkacego świetnie skonstruowany, a reżyser konsumuje go na scenie bez inscenizacyjnych ekscesów, słusznie ufając intuicji aktorskiego klanu: Jana Peszka jako Matki i jego syna Błażeja Peszka w roli Leona, syna.Zagadką pozostaje natomiast koncept tego przedstawienia. Trudno bowiem zrozumieć, dlaczego właściwie w sztuce wyreżyserowanej przez Piotra Chołodzińskiego główną rolę kobiecą gra mężczyzna. W inscenizacji się to nie wyjaśnia. Doskonale jednak rozumiem reżysera, który chce mieć w obsadzie artystę tej klasy, co Peszek. Ten aktor po prostu potrafi zagrać wszystko.