EN

24.10.2009 Wersja do druku

Jan Peszek: Nie cierpię bredni

-Chciałbym bardzo, nie kokietując młodego widza, sprowokować go do refleksji. Wprawdzie nie bardzo wierzę, że nagle zacznie interesować się postacią Słowackiego, sięgnie po źródła, ale może pomyśli przynajmniej, że to był człowiek z krwi i kości - mówi Jan Peszek. W rozmowie z Kulturaonline.pl wybitny polski aktor, reżyser, realizujący właśnie we wrocławskim Teatrze Lalek spektakl "Sło" opowie o tym, dlaczego postać Juliusza Słowackiego została zmanipulowana w kulturze, jak można ją przybliżyć młodemu widzowi i dlaczego reżyserowanie jest dla niego równie naturalne jak granie.

"Sło" jest spektaklem opartym na motywach biografii Juliusza Słowackiego. Czy Pan i autor tekstu Mateusz Pakuła wybraliście konkretne wątki? Co Pan rozumie przez motywy i czy ich wykorzystanie nie będzie rodzajem nadużycia, igrania z biografią? To Mateusz Pakuła napisał tekst, ja zaś go zaakceptowałem i podjąłem się realizacji w teatrze. Nie sądzę jednak, żeby aspiracją autora było zajmowanie się biografią Słowackiego, nawet wybiórczo, choćby ujmując poszczególne wątki i wkładając je w jakiś kontekst. Nie jest to ani biografia, ani analiza twórczości Słowackiego. Pytała pani o nadużycia - owszem, jest to punkt, który mnie osobiście interesuje, także prywatnie... i to nie tylko jako osobę publiczną, której dana została możliwość wypowiadania swoich sądów. Nadużycie, manipulacja towarzyszy naszemu życiu współczesnemu, szczególnie osobom szczególnym, nadzwyczajnym. One z natury swojej wyjątkowości są narażone na różnego rodz

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Jan Peszek: Nie cierpię bredni

Źródło:

Materiał nadesłany

Kulturaonline.pl

Autor:

Magdalena Talik

Data:

24.10.2009

Realizacje repertuarowe