- Zagrałem w ponad 160 filmach. Czasami chodziło o piękną partnerkę, częściej o piękny plener, czasem o pieniądze. Ale kino rzadko bywa sztuką. W istocie to jest biznes. Czasami jednak uczestniczyłem w czymś, z czego jestem do dzisiaj dumny - mówi JAN NOWICKI.
Rozmowa z Janem Nowickim, aktorem. Jest pan cynikiem, czy to tylko maska? - Cynizm, jeżeli nie przekracza granic dobrego smaku, cechuje ludzi w miarę rozgarniętych. Zresztą, patrząc na otaczający nas świat trudno nie być cynicznym. - A co jest teraz głównym pana zajęciem? - Pisanie piosenek, opowiadań, felietonów. Biorę udział w projektach jazzowo - literackich. Chętnie bym zagrał w Rzeszowie, w Teatrze im. Wandy Siemaszkowej. Może rolę doktora Czebutykina w "Trzech siostrach" Czechowa. - Kraków czy Warszawa? Gdzie czuje się pan lepiej? - No, to już jest prowokacja! Z tego powodu, że Warszawy nie ma, jest tylko duża mazowiecka wieś. Pełna agresji, przepychanek, chamskich kelnerów i taksówkarzy, brzydkiej architektury. Natomiast w Rzeszowie, droga z hotelu "Ambasador", gdzie jadłem pyszne pierogi - do teatru, to istne cudo! Takich dróg w Rzeszowie widziałem więcej. - Który ze swoich filmów ocenia pan najlepiej? - Zagrałem w ponad