Santa Monica, 25 grudnia 95 Droga Ewo, Drogi Panie Jerzy, wielką i mnie, i mojej żonie sprawiliście radość kasetą z Mizantropa i oczywiście recenzjami. Ten nowy Molier jednocześnie bardzo czytelny i wysmakowany, jak choćby kołyszące się muzyczne stoły, bardzo "mozartowskie". Znakomitym osiągnięciem reżyserskim i nawet interpretacyjnym jest przemieszanie "współczesnych" aktora z lokajami "molierowskimi" w perukach i liberiach". Nawet kolorystycznie to bogaci spektakl. Kostiumy zresztą wszystkie znakomite z aluzjami stylowymi. I wydają mi się znakomicie rozwiązane miejsca akcji na tej wielkiej scenie - ruchem i wymianę krzeseł także pełnych w grze nowoczesności i moderny. Pierwszy raz widziałem Malajkata, to znakomity aktor i wielka przyszłość, a zapewne już teraźniejszość polskiego teatru. W ostatniej scenie, obok oniemiałej i już niepewnej siebie Celimeny, jak Dziadzia Wania też w epilogu. I może mi się wydaje, że to po trochu odczytanie Molie
Tytuł oryginalny
Jan Kott do Ewy Bułhak i Jerzego Grzegorzewskiego
Źródło:
Materiał nadesłany
Teatr nr 4