Kilka dni temu pożegnaliśmy Jana Kobuszewskiego. Wspaniałego aktora, wielkiego człowieka.
Udało mi się kilka lat temu zdobyć bilety do Teatru Kwadrat na spektakl, w którym pan Jan - przynajmniej formalnie - po raz ostatni występował na scenie. Piszę: "formalnie", bo ponoć widzowie nie "odpuścili" mu i potem jeszcze wiele razy bawił teatralną publiczność. Dla mojego pokolenia pozostanie na zawsze guru kabaretu, mistrzem w pełnym tego słowa znaczeniu. Czy dla obecnych nasto- i -dziestolatków także? Pewności nie mam, choć mam nadzieję, że tak. Wszak trudno przeoczyć kultowy dialog ze sławnego skeczu "Ucz się, Jasiu", który nieustannie powraca w różnego rodzaju uwspółcześnionych remake'ach. Potrafił śmieszyć, ale też wzruszać do łez. Nie był typem luzaka, który "chlapie" na lewo i prawo, co mu ślina na język przyniesie. Był klasą samą w sobie. Bytem nie do podrobienia. "Przez wiele lat z powodzeniem, mimo że powodów do śmiechu nie było, rozbawiał nas tak skutecznie, że to chyba on sprawił, iż mówiono o Polsce jako o najwese