Bywa, że reżyser już na pierwszym spotkaniu mówi: "Kocham pana". Proszę wtedy: "Tylko bez uniesień. Przejdźmy na ty i zróbmy ten film, a potem będziemy wyznawać sobie miłość" - Jan Frycz opowiada o roli w serialu "Ślepnąc od świateł", córkach i modelarstwie.
Newsweek: Cynik i brutalny cham. Postać demoniczna, wychodząca bez szwanku z sytuacji bez wyjścia. Prywatnie ma pan coś z gangstera Daria? Jan Frycz: Nie mam nic wspólnego z tym facetem. To dlaczego pan to wziął? - Bo w tej postaci jest pewna metafizyka. Dario do głównego bohatera zwraca się językiem niemal biblijnym: "Kuba, trzeba wejść w prawdę". Kiedy gangsterzy z konkurencyjnej grupy trzymają go w samochodzie na muszce, powoduje wypadek. Tamci giną, on przeżywa, choć właściwie nie miał prawa. Można się zastanawiać, czy Dario w ogóle istnieje, może jest wytworem wyobraźni, a może jest wszędzie i wie wszystko. Powiedziałem reżyserowi Krzysztofowi Skoniecznemu, że interesuje mnie w tej postaci jej sztuczność. Zaczęliśmy pracować nad frazą, sposobem mówienia. Wszystkie przekleństwa, wulgaryzmy potraktowałem jako melodię języka, a więc błyskotliwość i temperament Daria. "O czym ty, Jacek, mówisz, kurwa, do mnie". Albo "To nie do m