- Ciekaw jestem teatru po epidemii - tego, jak epidemię przepracuje i jak się od niej oderwie. Jakie historie i jak będzie je opowiadał. Zastanawiam się, czy nieufność do zgromadzeń, dyktowana wizją drugiego człowieka jako potencjalnego nosiciela wirusa, trwale wpłynie na kształt teatru - z dramaturgiem i dramatopisarzem Janem Czaplińskim, związanym m.in. z Malta Festival Poznań i Teatrem Nowym w Poznaniu rozmawia Sebastian Gabryel w Polsce Głosie Wielkopolskim.
Pana zdaniem nasz rząd troszczy się o ludzi kultury? - Szczerze mówiąc, nie czuję się szczególnie "zaopiekowany". Zwłaszcza, kiedy porównuję sytuację w Polsce z tym, jak o artystów dbają chociażby Niemcy. Z drugiej strony, nie spodziewałem się też po tym rządzie żadnych sensownych działań i w tym sensie nie jestem jakoś specjalnie rozczarowany. Pomysł, żeby wesprzeć twórców poprzez program "Kultura w sieci" brzmi niby dobrze, ale opiera się, niestety, na błędnym koncepcie - a mianowicie, że każda sztuka ma swój internetowy wariant. Jak sądzę, ani nie ma, ani nie musi mieć. Inna sprawa, że cały ten system pomocy "artystom-darmozjadom" ma w sobie jeszcze inne założenie - chcesz pieniędzy, to pokaż, że coś potrafisz, pokaż, że jesteś przydatny, złóż wniosek, opisz pomysł. Pomijając już nawet fakt, że realizacja i ocena wniosków będzie trwała miesiące, a pomoc dla wielu z nas, którzy z dnia na dzień utracili płynność finanso