Zgodnie podkreślają swoją normalność. Nie poszli w ślady rodziców i starają się nie odcinać kuponów od ich popularności. Janek (syn Bińczyckiego) pracuje w bibliotece i realizuje się jako niezależny dziennikarz, Michał (syn Anny Dymnej) jest znanym gitarzystą improwizującym, gra z najlepszymi, jeździ na międzynarodowe festiwale - z Janem Bińczyckim i Michałem Dymnym rozmawia Janusz Mika w Dzienniku Polskim.
O rodzinnym domu, dzieciństwie i nadmorskich wakacjach Janek Bińczycki: Nasz dom był zupełnie zwyczajny, mieszkanie we współczesnym budynku, ale meble mieszczańskie, w części odziedziczone po rodzinie, niedzielne zwyczaje także mieszczańskie. Z drugiej strony tradycje, które mój ojciec wyniósł z domu miały charakter kupiecko-rzemieślniczy i trochę chłopski, typowy dla przedmieść Krakowa, jakimi wówczas były Witkowice. Michał Dymny: Jako dziecko mieszkałem z matką na poddaszu starej kamienicy, w mieszkaniu zbudowanym jeszcze przez Wiesława Dymnego, pełnym jego rzeźb i sprzętów własnoręcznej roboty, takich jak kominek czy kuchenny bar ze starych drewnianych skrzynek i innych materiałów z odzysku. Sypialnię stanowiły solidne dębowe meble, zaprojektowane przez matkę i wykonane przez stolarza z Bieszczad. Mieszkanie długo opierało się powiewowi potransformacyjnej nowoczesności i przez lata zachowywało swój pierwotny, eklektyczny styl. Nieodł�