Na dużej scenie była właśnie premiera "Fircyka w zalotach", Andrzej Łapicki prowadzi teraz próby ze "Skiza". To ważne informacje; wyznaczają kontekst temu "zdarzeniu", jak sami twórcy ochrzcili spektakl odgrywany przez czterech aktorów dla 40 widzów w sali "Reduta 70". 40 widzów - to oznacza, że co wieczór każda z istniejących w Lublinie wyższych uczelni może wydelegować tu siedmiu studentów, by sobie we własnym mieście zaliczyli seminarium z Grotowskiego. Bo "Jałową" aranżował Zbigniew Cynkutis, a wśród wykonawców jest Irena Mirecka. Pierwszy to chyba w Polsce przypadek transplantacji tkanek z "teatru ubogiego" w obcy organizm; przypadek zresztą jawnie lojalny już nie tylko wobec samej "metody", ale i wobec poszczególnych rozwiązań formalnych, proponowanych w "Apocalypsis cum figuris". Ta wtórność zresztą nie razi, bo apostolstwo Cynkutisa i Mireckiej zostało ostentacyjnie i wyraźnie zaprogramowane: to miał być spektakl la Grotowski. I jes
Tytuł oryginalny
Jałowa
Źródło:
Materiał nadesłany
Teatr Nr 9/1973