Dziś będzie o dramatopisarzu, z którym mam zresztą pewien problem. I nie jest to bynajmniej problem imienia, tak wdzięcznego w polskim życiu politycznym. Problemem jest obecny w jego dramatach obcy mi zupełnie światopogląd, prezentacja wizji świata. Ale, jako że lubię poznawać nieznane, słuchać argumentów myślących odmiennie, obejrzałem w teatrach i przeczytałem w pociągach kilka dramatów Jarosława Jakubowskiego. I o nim właśnie będzie ten felieton - pisze Bartłomiej Miernik dla e-teatru.
Jakubowski to dramatopisarz religijny. Najważniejszy jest dla niego dzisiejszy stan wiary, termometrem bada religijność Polaków. W tekście "Wszyscy święci" (reż. Wojciech Faruga, Teatr Polski w Bydgoszczy) przykłada hagiograficzne historie sprzed setek lat do naszych czasów. W "Wiecznym kwietniu" (reż. Agnieszka Korytkowska, Teatr Polski w Poznaniu) główny bohater, Areczek, bierze udział w pielgrzymce. Jakubowski zastanawia się, co z tego pielgrzymowania wyniknie, sprawdza wydolność symboli, pokazuje zwariowaną rzeczywistość rozpędzoną po kwietniu 2010 roku. W "Dziurze" akcja, wychodząc od Radia Maryja, zapętla się. Wreszcie w "Licheń story" wydarzenia toczą się w większości w sanktuarium w Licheniu. Jakubowski podchodzi do swoich bohaterów z dyktafonem, jak nie przymierzając Szymborska w wierszu "Pogrzeb". Pamiętacie Państwo: w korowodzie, za trumną idą ludzie, rozmawiają o swoich codziennych sprawach, niespecjalnie interesują się zmarłym. Ja