W czasach gdy jako społeczeństwo przekraczamy kolejne granice radykalności poglądów, języka i działań, reżyser Jakub Skrzywanek za pośrednictwem teatru wskrzesza historię Kaspara Hausera i pyta - skąd bierze się ta przemoc? Premiera jego sztuki już 8 grudnia na deskach Teatru Współczesnego w Szczecinie. Czego powinniśmy się spodziewać? Z reżyserem rozmawia Agata Maksymiuk w Głosie Szczecińskim.
Agata Maksymiuk: Najpierw "Mein Kampf", teraz "Kaspar Hauser". Czy powinniśmy doszukiwać się tu powiązań? Jakub Skrzywanek : Póki co sztukę "Mein Kampf" i sztukę "Kaspar Hauser" traktuję jako dyptyk. Przede mną jeszcze reżyseria spektaklu "Palacz zwłok" na podstawie książki Ladislava Fuksa. Będzie to międzynarodowa produkcja, realizowana głównie w Rumuni. Prawdopodobny tytuł spektaklu to "Krematorium". Dotkniemy w nim tematu machiny Zagłady. Myślę, że te trzy spektakle razem utworzą tryptyk o przemocy. "Kaspar Hauser" jest drugim stopniem w drodze ku temu. Skąd wybór takich tematów? - W "Mein Kampf" zderzamy ze sobą "pewną ideę" z rzeczywistością, w której dziś żyjemy. Myślę, że ta rzeczywistość spełniła nasze najgorsze obawy. Istniejemy w momencie bardzo niebezpiecznym, schyłkowym, w którym kolejne granice są przekraczane - granice radykalności języka, granice przemocy na jaką się godzimy. Tworzymy kolejne figury wrogów. Wszystko to