W artykule "Wbijanie złotych gwoździ w trumnę" ("Teatr" nr 3/2010) Tomasz Rodowicz pisze tak: "Wierny tłumacz i towarzysz wszystkich wielkich wydarzeń realizowanych przez ekipy Grotowskiego, Jacek Dobrowolski, oświadcza w swojej publikacji, że był to niebezpieczny i fałszywy prorok i guru". Bardzo Cię przepraszam, Drogi Tomku, ale nigdy nie tłumaczyłem Jerzego Grotowskiego. Co do "towarzyszenia wszystkim wielkim wydarzeniom", to też nieprawda. Brałem czynny udział tylko w jednym "Ulu", prowadzonym przez nieodżałowanej pamięci Staszka Ścierskiego, a następnego dnia w jednym wieczornym spotkaniu/działaniu z Grotem we Wrocławiu w 1975 roku. W Brzezince byłem pierwszy raz kilka lat temu, nie uczestniczyłem też w żadnej wyprawie Grota czy jego współpracowników. "Księcia Niezłomnego" widziałem raz, "Akropolis" raz, "Apocalypsis cum figuris" wielokrotnie, "Akcję" raz. Natomiast byłem na wielu spotkaniach publicznych z Grotem, z którym przyjaźniłem się w
Tytuł oryginalny
Jako guru Grot poniósł klęskę
Źródło:
Materiał nadesłany
Teatr nr 5