EN

10.07.2008 Wersja do druku

Jakiś kochanek, jakieś zawiniątko

"Z prochu powstałeś" w reż. André Ochodlo w Teatrze Atelier w Sopocie. Pisze Gabriela Pewińska w Polsce Dzienniku Bałtyckim.

Gdy Harold Pinter reżyserował swoją sztukę "Z prochu powstałeś", we Włoszech zrobił przedstawienie wręcz ascetyczne. Minimum inscenizacji. Szczątki sytuacji. Ten trwający nieco ponad godzinę spektakl, przecięła natomiast - cztery razy - martwa, trwająca blisko pół minuty cisza. Pinter wiedział, że to cisza krzyczy najgłośniej. W spektaklu w teatrze Atelier krzyk zagłusza to, co najważniejsze. Koszmar krajobrazu Tłumacz noblisty Bolesław Taborski nazwał napisany dwanaście lat temu dramat "Z prochu powstałeś" poetyckim hołdem dla ofiar holokaustu. Za biografem Harolda Pintera, Michaelem Billingtonem, powtarzał: "Wydaje się, że jesteśmy w angielskim hrabstwie, a zarazem w Auschwitz, Bośni czy jednym z wielu innych miejsc, gdzie okrucieństwa popełniane przez ludzi były, lub jeszcze są - częścią krajobrazu". Na scenie teatru Atelier ona i on. Małżeństwo? Rozmawiają. Pozornie o niczym. Rebecca (Joanna Bogacka) rzuca jakieś błahe, możn

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Jakiś kochanek, jakieś zawiniątko

Źródło:

Materiał nadesłany

Polska Dziennik Bałtycki nr 111

Autor:

Gabriela Pewińska

Data:

10.07.2008

Realizacje repertuarowe