Nie wszystkie nowe inicjatywy zakończyły się co prawda spektakularnymi sukcesami, ale niewątpliwie w minionym roku krakowska kultura bardzo przyspieszyła. Utrzymać to tempo w roku 2009 nie będzie łatwo. Daleki jestem od wieszczenia, że program "Sześć Zmysłów" wywróci się pod własnym ciężarem, a ambicje twórców okażą się gwoździem do jego trumny. Jeżeli bowiem w ubiegłym roku potrafili zorganizować z biegu tak wiele imprez, to dlaczego w tym - po rocznych przygotowaniach - nie mieliby znowu dać rady?- pyta Ryszard Kozik w Gazecie Wyborczej - Kraków.
W 2008 roku w Krakowie ukazywały się budzące najwięcej emocji książki; tu powstał jeden z najważniejszych spektakli teatralnych; to do nas przyjeżdżano na najlepsze festiwale muzyki klasycznej i koncerty gwiazd muzyki rozrywkowej, które wreszcie przestały nas omijać. W żadnym też polskim mieście poza Krakowem nie wystartowało w 2008 roku równocześnie kilka dużych i perspektywicznych festiwali (muzyczny, muzyczno-filmowy, filmowy i teatralny). I to nam przygrywała podczas sylwestra największa gwiazda... Utrzymać ten poziom w 2009 roku będzie jednak bardzo trudno. Przede wszystkim ze względów finansowych i politycznych. Nie jest bowiem tajemnicą, że spora część nowych krakowskich projektów w pierwszym roku funkcjonowania miejskiego programu "Sześć Zmysłów" była realizowana "na wariata" (program ogłoszono i z biegu przystąpiono do jego realizacji, choć w budżecie Krakowskiego Biura Festiwalowego nie zarezerwowano na nowe imprezy pieniędzy), pro