"Jak zostałam wiedźmą" Doroty Masłowskiej w reż. Agnieszki Glińskiej w Teatrze Studio w Warszawie. Pisze Maciej Stroiński na swoim blogu.
Masłowska Glińskiej nr 2 ("Jak zostałam wiedźmą") też mi nie siadła - tak jak nr 1 ("Dwoje biednych Rumunów mówiących po polsku"), w sensie Masło forever i nie dam złego słowa powiedzieć, ale wykon znowu nie daje rady, bo fajny już tekst czyni przefajnowanym (na tle bieda-scenografii, którą, ej, widać), a chyba wiadomo, że jeśli coś po prostu JEST ŚMIESZNE, to raczej nie trzeba wystawiać boldem, tak działa POCZUCIE humoru, że widz nawet dziecięcy sam się pokapuje & źle sobie pomyśli o kapitalizmie, natomiast gdy mu będziesz, widzowi, kładł łopatą jak w pieśni "Rolowanie", to na złość ani zarży, TAK będzie siedział, bo wolałby obejrzeć coś bardziej jak "Chleb" tudzież "Prezydent", mimo że za każdym razem trafiała się perła, w "Rumunach" to była nadkomiczna, gdy chce, Monika Krzywkowska w roli kierowczyni, w "Wiedźmie" jest to Łukasz Simlat, aktor odlotowy, o którego umiejętnościach wiedziałem wcześniej tyle co z filmów, czyli ma