EN

26.02.2010 Wersja do druku

Jaka Piękna katastrofa

Niegotowe, pęknięte, wręcz nieudane przedstawienia Krystiana Lupy, jak "Persona. Ciało Simone", pokazują najlepiej skalę jego eksperymentów, złowrogie pułapki, w jakie wikła się jego teatr

"Ciało Simone" miało być kontynuacją "Marilyn", miała koncentrować się wokół bohaterek jak najdalszych od ikony i mitu Monroe, funkcjonujących na innej częstotli­wości, oddzielonych od życia zasłoną meta­fizyki. Spektakl zaczyna się w tej samej przestrzeni co poprzednia część tryptyku: hala zajęciowa, w której Marilyn schroniła się przed światem, pełni tym razem funkcję sali prób, gdzie miody, ekscentryczny reży­ser Artur (Andrzej Szeremeta) przygoto­wuje się do realizacji spektaklu o Simone Weil. Kolejno oglądamy sceny udzielania wywiadu na temat nowej realizacji, rozmo­wy z pożyczoną od Bergmana Elżbietą Vogler, aktorki, która po 30 latach wraca do zawodu (Małgorzata Braunek). Słucha­my jej wątpliwości, czy powinna brać rolę francuskiej filozofki. Czy to jest fair robić spektakl o Simone, przeciwko niej, z niena­wiścią do jej tez, z niewiarą w jej szczerość. Do prób jednak dochodzi - Artur rozpętuje na scenie długą improwizacj

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Źródło:

Materiał nadesłany

Dziennik Gazeta Prawna nr 40

Autor:

Łukasz Drewniak

Data:

26.02.2010

Realizacje repertuarowe