W sobotę zakończyła się 49. "Warszawska Jesień". W tym roku festiwal świętujący 50-lecie istnienia - pierwsza impreza odbyła się w 1956 r. - zdominowała muzyka polska. Mieliśmy objawienia, ale nie zabrakło też spektakularnych wpadek - pisze Jacek Hawryluk w Gazecie Wyborczej.
Wydarzeniem był maraton kwartetowy. Koncert od początku zapowiadał się jako bezprecedensowe przedsięwzięcie i tak też się stało. Jednego dnia podczas dwóch sesji dwa polskie kwartety - Śląski i Dafo - zagrały 19 kwartetów smyczkowych. Wychodząc z jak najbardziej zasadnego założenia, że wszystko, co istotne w polskiej muzyce ostatniego półwiecza, odnaleźć można w kwartetach (napisano ich kilkaset), dokonano retrospektywy stylów i technik - sonoryzm (Penderecki, Szalonek), aleatoryzm kontrolowany (Lutosławski), postmodernizm (Szymański), flirt z elektroniką (Krupowicz), powrót od tradycji (Knapik, Górecki). "Kwartetowe rekolekcje" spełniły swą artystyczną, ale na pewno i edukacyjną rolę - ważnym elementem układanki okazało się prawykonanie nowego utworu Tadeusza Wieleckiego "Konieczność i przypadek" na kwartet i media elektroniczne. Oszczędne gesty instrumentalne wtopione w delikatną elektronikę. Poruszające. Bardzo podobał mi się re