Bite dwie godziny z tą irytującą babą - to była pierwsza myśl, która przyszła mi do głowy, gdy wychodziłem z Łaźni Nowej po spektaklu "Pelcia, czyli jak żyć, żeby nie odnieść sukcesu". Bo aktorka, autorka tekstu i reżyserka przedstawienia, Joanna Szczepkowska, jest tu doskonale irytującą gwiazdą po przejściach, kobietą z przeszłością - pisze Łukasz Gazur w Dzienniku Polskim.
Główna bohaterka spektaklu, Marta Morska, to pianistka, która żyje echem swej świetności z czasów PRL-u, nieco już dziś przygasłej. Symboliczny wydaje się moment, w którym ją poznajemy: komornik zajął jej fortepian. Ona stroni od ludzi, zamknięta w swoim mieszkaniu, w którym przebywa wraz z opiekunką z dzieciństwa - Pelcią. Gdy jednak na jej drodze stanie młody muzyk Piotrek (ciekawa rola Jana Jurkowskiego, absolwenta PWST w Krakowie), jej życie wybite zostaje z kolei codziennej oczywistości. To zderzenie temperamentów, pokoleń, osobowości, które przyniesie dość zaskakujące rozwiązanie. Joanna Szczepkowska to nie tylko znakomita aktorka, ale i ciekawa publicystka. Można się z nią nie zgadzać, ale nie można jej odmówić spostrzegawczości i oryginalności poglądów. W tekście "Pelci..." także daje ku temu dowody. Zgrabnie zarysowuje różnice pokoleniowe, zmieniające się obyczaje, a także roszczenia i wymagania wobec życia postaci z różny