Jest o czym pisać w tym tygodniu. Telewizja dostarczyła nam wszystkiego po trochu, pragnąc zapewne odrobić braki jakie ostatnio odczuwaliśmy przy telewizorach. A więc mieliśmy uroczystą składanką z okazji jubileuszu 75-lecia istnienia "Ursusa", w której wystąpiły same gwiazdy lekkiej warszawskiej muzy. Wprawdzie składanka to bardzo przestarzała, i nudnawa już jako forma widowiska rozrywkowego, i klecona zazwyczaj według recepty "niech każdy pokaże co umie!". Tym razem jednak, przede wszystkim ze względu na doskonały numer Ludwika Sempolińskiego i występ baletu "Fantomas", no i oczywiście na charakter niejako akademijny tej audycji, można było gładko przełknąć ten godzinny program. Niestety Kazimierz Rudzki, to już nie ten Rudzki z przed lat, kiedy to czarował nas i rodzajem swego dowcipu i elegancją własnej konferansjerki. Rudzki jakby uwierzył, że jest świetnym aktorem i teraz gra. Nawet krótkie zapowiedzi są popisem dla jego
Tytuł oryginalny
Jak w garncu...
Źródło:
Materiał nadesłany
Wieści nr 11