"Manon Lescaut" w reż. Mariusza Trelińskiego w Teatrze Wielkim - Operze Narodowej w Warszawie. Pisze Jacek Hawryluk w Gazecie Wyborczej.
Mariusz Treliński ma słabość do Giacomo Pucciniego. Po "Madame Butterfly" (1999), "Cyganerii" (2006) i "Turandot" (2011) "Manon Lescaut" to czwarta realizacja polskiego reżysera. I pierwsza w tym sezonie premiera w Teatrze Wielkim - Operze Narodowej. Wczesne opery Pucciniego - "Le Villi" i "Edgar" - poniosły klapę. "Manon Lescaut" była pierwszą, która odniosła sukces. Premiera odbyła się 1 lutego 1893 roku w Teatro Regio w Turynie, podstawą libretta stała się popularna powieść Abbé Prévosta (na kanwie której powstało kilkanaście innych oper, m.in. słynna "Manon" Jules'a Masseneta). Trzecią operę Pucciniego uznaje się za narodziny weryzmu, który zamiast baśni i historii sprzed wieków pokazywał na scenie prawdziwe życie. Ale Treliński zagrał przewrotnie. W Warszawie nie obejrzymy, oczywiście, spektaklu tradycyjnego, mamy za to "weryzm współczesny" - postaci na scenie są jak w matriksie. Akcja rozgrywa się w ciągłym ruchu -stacja metra, dworzec