W każdej bajce powinien być morał, ten na dziś brzmi: "Od sprzątania korona z głowy nie spada". Jest też drugi, jak najbardziej niefeministyczny: "Mężczyzna woli cię w roli sprzątaczki, nie królewny" - o "Tomciu Paluszku" w reż. Witolda Mazurkiewicza w Teatrze Lalek Banialuka w Bielsku-Białej pisze Karolina Zięba z Nowej Siły Krytycznej.
Specjalnością bielskiej Banialuki są sztuki dla dzieci, przy których oglądaniu bawią się także dorośli. Mimo różnych reżyserów ten efekt zawsze udaje się osiągnąć. Tym razem reżyserią zajął się Witold Mazurkiewicz. W "Tomciu Paluszku" wprowadza nas w świat, który z początku wygląda niepozornie - dwóch stolarzy i sprzątaczka, którzy przy pomocy kilku rekwizytów tworzą bajkę o przygodach małego (na jeden cal) chłopca. Przedstawienie porywa zarówno młodszych - dialogiem między aktorem a widzem, kolorowymi dekoracjami, rytmicznymi piosenkami, humorystycznymi postaciami, jak i starszych - zabawnymi sytuacjami, gestami dla dzieci niezrozumiałymi, wartką akcją. Spektakl stanowi swego rodzaju patchwork. I nie mam na myśli tylko dekoracji (wykonanych przez Jerzego Rudzkiego), na które składa się obrotowa scena z żaglowym masztem pozszywanym z kolorowych kawałków materiału oraz stanowiące dla niej tło zielono-niebieskie płótna. Także dobór p