- Gogol był wnikliwym obserwatorem świata i pisał o nim w nadzwyczajnie celny sposób. Jego groteska, tak błyskotliwie ukazana w "Nosie", jest w rzeczywistości sposobem na pokazanie wad, wypaczeń współczesnego mu świata - mówi aktor Mirosław Kropielnicki o premierze spektaklu "Nos" w reż. Janusza Wiśniewskiego w warszawskim Och-Teatrze.
Opowiadanie Gogola doczekało się wielu interpretacji. Jak pan o nim myśli, pracując nad spektaklem w reżyserii Janusza Wiśniewskiego, opartym na tym właśnie tekście? Mirosław Kropielnicki: Gogol był wnikliwym obserwatorem świata i pisał o nim w nadzwyczajnie celny sposób. Jego groteska, tak błyskotliwie ukazana w "Nosie", jest w rzeczywistości sposobem na pokazanie wad, wypaczeń współczesnego mu świata. A czy świat tak bardzo się zmienił, jeśli chodzi o zachowania ludzi, o nasze słabostki, dylematy? Oto bowiem nos oddziela się od majora Kowalewa i rusza w świat. Brzmi to przecież zupełnie fantastycznie! Ale ta metafora - utraty nosa, bycia pozbawionym podstawowej cechy fizjonomicznej - jest w moim odczuciu metaforą człowieka, który gorączkowo szuka swojego miejsca na ziemi, którego rzeczywistość straciła proporcje, przestała być bezpieczna i znana. A Janusz Wiśniewski jako reżyser z lekkością i celnie opowiada o tym w teatrze. Każdy,