"Cudotwórca" w reż. Wawrzyńca Kostrzewskiego w Teatrze Dramatycznym w Warszawie. Pisze Tomasz Miłkowski w Przeglądzie.
"Cudotwórca" Briana Friela pokazywany na Broadwayu ponad 30 lat temu padł po 20 spektaklach. Bez echa przeszła polska prapremiera w Starym Teatrze w 1996 r. Dopiero wystawienie (też na Broadwayu) z Ralphem Fiennesem w roli tytułowej okazało się sukcesem. Warszawska premiera w Dramatycznym może nie będzie sukcesem w takiej skali, ale ma wszelkie dane, aby się stać teatralnym wydarzeniem. A to za sprawą perfekcyjnie dopracowanych ról trójki wykonawców, Adama Ferencego jako cudotwórcy, Marty Król wcielającej się w jego żonę i opiekunkę oraz Andrzeja Blumenfelda, który stworzył zagadkową postać komika i menedżera objazdowego uzdrawiacza. Na sztukę Friela składają się cztery monologi, pierwszy i ostatni należy do uzdrowiciela, środkowe do towarzyszy jego wędrówki. Frank, zmagający się z tajemnicą mozolnej drogi po angielskiej i irlandzkiej prowincji, ulega ułudzie swojej mocy, bo jedynie cud może ocalić nie tylko chorych, lecz także tę biedną oko