"Prolog" w reż. Wojtka Ziemilskiego w Teatre Ochoty w Warszawie. Pisze Joanna Derkaczew w Gazecie Wyborczej.
Czego jako widz spodziewałam się po "Prologu" Wojtka Ziemilskiego z warszawskiego Teatru Ochoty? Zamierzałam go użyć i wykorzystać. Gdy twórcy zapowiedzieli "eksperyment badający oczekiwania widzów wobec teatru", pomyślałam: fantastycznie. Po miesiącach debat i protestów związanych z inicjatywą "Teatr nie jest produktem/widz nie jest klientem" (akcja 4 tys. ludzi teatru zorganizowana w odpowiedzi na jego zagrożenie przez komercjalizację, cięcia i cenzurę) ktoś nareszcie sprawdzi, jak to jest naprawdę. Czy widzowie sami siebie postrzegająjako odbiorców usługi? Wiara w ludzkość podpowiadała mi: "Oczywiście okaże się, że widzowie chcą być w teatrze traktowani jak partnerzy - choćby za cenę wysiłku, konsternacji czy niewygody". Myślałam, że z czystym sumieniem napiszę felieton zakończony triumfalnym c.b.d.o. Nic z tego. Wojtek Ziemilski, którego akcje (np. spektakl podróż "Mapa") często łączą intymne doświadczenie i nowoczesne technologie,