""Tango" jest jak sprężyna", pisał przed laty o sztuce Sławomira Mrożka Jan Błoński, prorokując jej żywot sceniczny tak trwały jak hejnał mariacki. I nie mylił się. Sztuka Mrożka nie starzeje się, ale młodnieje, objawiając nowe znaczenia i ukryte sensy. Już po pamiętnej premierze w Teatrze Współczesnym w roku 1965 od razu uznana została za wydarzenie pierwszej miary (choć gwoli prawdy prapremiera sztuki odbyła się w Teatrze Polskim w Bydgoszczy, kilka miesięcy wcześniej). Erwin Axer nakręcił sprężynę "Tanga" tak wyraziście, że przejrzano się w lustrze Mrożka z trwogą - to był alarm dla świata, który oddaje władzę tępakom, mogącym zgotować nam straszny los. Pamiętny taniec Tadeusza Fijewskiego (wuj Eugeniusz) z Mieczysławem Czechowiczem (Edek) tchnął tragizmem i oskarżeniem. Kiedy po latach (1997) "Tango" wróciło na afisz Współczesnego w reżyserii Macieja Englerta, w nowym kontekście społecznym okazało się dramatem bezradnej in
Tytuł oryginalny
Jak tańczymy Tango
Źródło:
Materiał nadesłany
Przegląd nr 45