Po raz pierwszy nie skończyło się na liście otwartym czy kampanii publicystycznej. Nastąpiła wielka społeczna mobilizacja. To pierwsza taka wygrana świata kultury z próbą cenzury sztuki - pisze Sławomir Sierakowski w Dzienniku Opinii.
W kraju największego - 33 metry wysokości - pomnika Jezusa Chrystusa na świecie Kościół katolicki nieustannie ogłasza się ofiarą brutalnych ataków. Bez znaczenia jest to, że należy doń ponad 90 procent Polaków i że sprawuje niemal pełną kontrolę nad prawem obyczajowym. A także to, że istnieje prawny zakaz obrażania uczuć religijnych. I że Kościół w każdych wyborach okazuje się największą partią w parlamencie, zdobywając więcej niż połowę miejsc, a episkopat może dyktować wspierającym go posłom swoje wizje polskiego prawa. Nie sposób przegłosować w Polsce ustawy o refundacji in vitro, nie mówiąc już o edukacji seksualnej w szkołach, prawie do aborcji czy związkach jednopłciowych. Dopiero co skończyła się krucjata przeciwko gender, uznanemu przez księży za "ideologię gorszą od nazizmu i komunizmu razem wziętych", a już pojawiło się inne, bardziej tradycyjne zagrożenie - sztuka nowoczesna. W Polsce systematycznie jakieś wyda