"Danuta W." w reż. Janusza Zaorskiego w Teatrze Wybrzeże w Gdańsku. Pisze Jarosław Zalesiński w Polsce Dzienniku Bałtyckim.
- To była dla mnie trauma - przyznała Krystyna Janda, kiedy było już po wszystkim. - Moje najtrudniejsze doświadczenie zawodowe. Aktorka była tak stremowana na czwartkowym prapremierowym przedstawieniu monodramu "Danuta W." w teatrze Wybrzeże, że w pierwszej scenie, w której wylicza jak w encyklopedycznej notce kolejne, przychodzące na świat dzieci państwa Wałęsów, przy czwartym czy piątym zgubiła rachubę. - Ja też nigdy nie pamiętam - zawołał do niej z widowni Lech Wałęsa, co rozładowało sytuację. - Zacznę jeszcze raz - odpowiedziała Krystyna Janda i tym razem wyliczyła pełną ósemkę imion i dat. Ale w całym przedstawieniu widać było, że nerwy co jakiś czas dochodzą do głosu, że aktorka walczy z tekstem, że w końcówce niemal brnie przez spektakl. Stres można zrozumieć: granie po raz pierwszy monodramu opartego na autobiografii Danuty Wałęsa, przed gdańską publicznością, w sali wypełnionej niemal do ostatniego miejsca,