"Okno na parlament" Raya Cooneya, brytyjskiego komediopisarza, autora choćby takich przebojów jak "Mayday" czy "Wszystko w rodzinie", wyreżyserował w Teatrze Nowym w Zabrzu spec od tego typu repertuaru, Marcin Sławiński (po ten tytuł sięga zresztą już po raz piąty). Choć z punktu widzenia realizacji spektaklowi nie można odmówić jakości, to fabuła sprowadza się niestety do przewidywalnych farsowych schematów - pisze Małgorzata Pabian z Nowej Siły Krytycznej.
Sztuka łączy konwencję komedii omyłek z kryminałem. Główny bohater, George - minister w brytyjskim rządzie, planuje spędzić romantyczny wieczór u boku kochanki, notabene sekretarki opozycyjnej partii. Plany zakłóca im znalezienie w pokoju hotelowym zwłok człowieka, którego przygniotła zepsuta rama okienna. Prawdopodobnie usiłował włamać się do pokoju przez balkon. W obawie przed medialną aferą i ujawnieniem zdrady George planuje przenieść ciało do innego pokoju. Z pomocą kochanki i asystenta próbuje je ukryć, jednak na przeszkodzie staje im wścibska obsługa hotelu oraz splot niefortunnych zdarzeń, które sprowadzają do apartamentu nieproszonych gości. Wątek ukrycia ciała schodzi na drugi plan, ważniejszy staje się motyw zdrady. Tu w działaniach bohaterów brak logiczności, błyskawicznie zmieniają uczucia w stosunku do innych, jak w scenie, gdy asystent ministra usiłuje wmówić jego żonie, że kocha ją skrycie od lat, by odwrócić jej uw