"Y" Artura Pałygi w reż. Pawła Passiniego w Teatrze Muzycznym Capitol we Wrocławiu. Pisze Katarzyna Mikołajewska w Teatraliach.
Twórców "Y" porwał motyw nieograniczonych możliwości wirtualnej materii i artystyczna swoboda, z jaką mogli połączyć ze sobą poszczególne tematy i postaci - Steve'a Jobsa i Beatlesów. To świetnie, gdy artyści czerpią ze swoich wolności pełnymi garściami, ale nie mogą przy tym zapominać o widzu, którego zaproszą do oglądania efektów swojej pracy. Oglądając "Y", odniosłam wrażenie, że Paweł Passini właśnie o tej istotnej kwestii nie pamiętał, zachłystując się kipiącym od znaczeń tekstem Artura Pałygi i scenicznymi możliwościami, jakie dało mu tworzenie spektaklu w Teatrze Muzycznym Capitol. Pretekstem do powstania spektaklu "Y" było zestawienie ze sobą postaci Steve'a Jobsa i członków zespołu The Beatles. Dwie legendy, które zawładnęły umysłami rzeszy ludzi spotkały się na Scenie Ciśnień Capitolu, aby snuć opowieść o chmurze danych, interfejsie, możliwościach najnowocześniejszych iphonów. Rzadziej opowiadają o losach Beat