MUSICAL - co nie jest żadnym odkryciem - cierni u nas na uwiąd. Trudno tę dolegliwość nazwać "uwiądem starczym", bo następuje w bardzo młodym wieku delikwenta. Chciałoby się powiedzieć słowami popularnej piosenki: "jeszcze się nie zaczęło, a już się skończyło". Jako też polskie modły o musical nie przynoszą spodziewanego rezultatu, chociaż rozbrzmiewać zaczęły dość niedawno, a jak wiadomo, najmocniej wierzą neofici. Na razie ratuje się sprawę metodą, rzekłbym, ekshumacji. Najlepiej ekshumować dostojnego klasyka. Na przykład bracia Czesi umuzycznili Szekspira i efekt tego zabiegu oglądamy w "Komedii" ("Wieczór trzech króli"). Powie ktoś: też mi nowość! Ile to lat temu tegoż Szekspira śpiewano i tańczono jako "Kiss me, Kate" a Bernarda Shaw jako "My Fair Lady". Chodzi tu jednak o tereny bliższe nam geograficznie, bo wiadomo, że są kraje, gdzie ludzie nie mają się czym zająć i z nudów wymyślają rozmaite cudactwa. U nas takie rzecz
Tytuł oryginalny
Jak się nie ma co się lubi...
Źródło:
Materiał nadesłany
Sztandar Młodych nr 82