Przegrałem zakład. Dzień przed konkursem napisałem, zgodnie z prawdą, że postawiłem pieniądze na kontynuację dyrekcji Jana Klaty. Zresztą, również w noworocznym felietonie wróżyłem, że Klata zostanie - pisze Witold Mrozek.
Dlaczego tak haniebnie chybiłem? Może wydawało mi się, że prawica zauważyła w końcu, że Klata jest nie tylko "nasz", ale też "ich". Może nie mieściło mi się w głowie, że wiceministra-teatrolożka Wanda Zwinogrodzka zaryzykuje powierzenie kierownictwa artystycznego jednej z najważniejszych i najtrudniejszych w prowadzeniu instytucji kultury teatralnemu Stanowi Tymińskiemu. Osobliwe to postrzeganie konserwatyzmu. Widocznie najważniejsze, by zniszczyć rzekomy bastion czegoś, co uważa się za "obce". I by zaspokoić oczekiwania radykalnego skrzydła elektoratu. Ponury paradoks. Środowisko prawicy wyprzedzało niegdyś lewą stronę w stosowaniu pojęć takich jak "imitatorska modernizacja" czy analizowaniu polityczno-ekonomicznych relacji centrum-peryferia. Ale dziś właśnie to "godnościowa" prawica najlepsze tradycje i instytucje własnej kultury ceni niżej od anglosaskich wzorców. Zaś angielskiego reżysera nieznanego za bardzo nawet angielskim krytykom - o