Dla jednych ten budynek jest celnym, pięknym dziełem sztuki i współgra z przeszłością. Innych denerwuje, bo kojarzy się z grobowcem Tutenchamona - o niedawno otwartym Gdańskim Teatrze Szekspirowskim pisze Bożena Aksamit w Gazecie Wyborczej.
Kolor i bryła budynku bardzo przypominają muszlę: z zewnątrz szorstką i ciemną, w środku jasną i zawierającą to, co delikatne - tłumaczył dziewięć lat temu ideę projektu Renato Rizzi, włoski architekt, twórca Gdańskiego Teatru Szekspirowskiego. To idea - budynek nie ma nic wspólnego z muszlą, żadnych łuków czy krągłości. Jest smukły i niesymetryczny, składa się z trzech brył o różnej wysokości. Gdy się patrzy na lite, ciemne ściany, można zgadywać, że wenecjanin Renato Rizzi, projektując teatr, rozmyślał o gotyku i egipskich sarkofagach. Architekt osłonił go strzelistymi murami zamykającymi przestrzeń i odgradzającymi od czerwonego, ceglanego gotyku, z którego słynie Gdańsk. Pozbawiona okien bryła obłożona cegłą w kolorze antracytu wybija się z czerwieni kamienic, zieleni drzew i pstrych elewacji bloków, którymi po wojnie oklejono Dolne Miasto. Teatr wkomponowuje się w południową pierzeję średniowiecznych murów okalaj