"Klara" w reż. Aleksandry Popławskiej w Teatrze Powszechnym w Warszawie. Pisze Hanna Karolak w Gościu Niedzielnym.
Historia kobiet dobiegających czterdziestki, którym nic się w życiu nie udało, niepokojąco przypomina świat wokół nas. Od dnia premiery "Klary" w Teatrze Powszechnym publiczność ustawia się w długich kolejkach, by obejrzeć w gruncie rzeczy banalną komedię. Jednak czy na pewno komedię? Śmiejemy się z niepowodzeń bohaterek, dochodząc do wniosku, że same są sobie winne, ale powoli wciąga nas ten świat, tak bardzo podobny do naszego. W końcu niewiele jest w teatrze tekstów, które stanowią zwierciadło naszej rzeczywistości. Autorka, znana z seriali i nie tylko Iza Kuna, grająca role bardzo zwyczajnych kobiet, na które spada stos nieszczęścia, o czym pisze. Historia pań - jak się wydaje - dobiegających czterdziestki, którym właściwie nic się w życiu nie udało. Ile takich jest obok nas? To singielki, rozwódki, bizneswoman, najczęściej neurotyczki, samotne, z lękiem przed przyszłością. Kiedy nie pomagają psychotropy, sięgają po alkohol,