EN

10.03.2011 Wersja do druku

Jak nie gram, staję się "zamartwiaczem"

- Bywają miejsca, gdzie nie ma profesjonalniej sceny i mimo to odbywają się spektakle, ale nie na taką skalę, jak w Polkowicach, gdzie co roku zjeżdża pół Polski. Pod tym względem to rzeczywiście jest fenomen - mówi Anna Seniuk, patronka XIII Polkowickich Dni Teatru.

Anną Seniuk, patronka XIII Polkowickich Dni Teatru, mówi o przypadkach, udawaniu i pracy na różnych frontach. Nagrywa Pani słuchowiska, gra w teatrze, pojawia się na małym i wielkim ekranie. Gdzie pracuje się Pani najlepiej? - Aktorstwo to jeden zawód i praca jest taka sama, choć w każdym z tych miejsc można pokazać inne jego aspekty. A jedną z najważniejszych spraw jest właściwe operowanie środkami wyrazu. Mimo tego preferuję teatr, gdzie od początku do końca mam kontrolę nad rolą. W filmie, takie mam wrażenie, jest mniej komfortowo. Plan rozprasza mnie. No i nigdy nie jestem pewna, czy zagrana przez mnie scena w ogóle wejdzie na ekran. To prawda, że o kilku Pani rolach zdecydował przypadek? - Tak, ale innym też to się zdarzało. W "Bilecie powrotnym" na przykład miał zagrać ktoś inny, ale zostałam ja. Podobnie było z "Konopielką". Film kręcony był przez cały rok. Kiedy okazało się, że jestem w stanie błogosławionym, przyszłam p

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Anna Seniuk: Jak nie gram, staję się "zamartwiaczem"

Źródło:

Materiał nadesłany

Polska Gazeta Wrocławska online

Autor:

Urszula Romaniuk

Data:

10.03.2011

Festiwale