Ani mi teraz łacno dowiadać się o tym,
Jaka mię z płaczu mego czeka cześć na potym
(Tren II)
Deklaracja programowa towarzysząca ostatniej premierze Teatru Narodowego - inscenizacji Trenów Kochanowskiego - brzmi tym razem zwięźle, jakby takt reżysera kazał mu w obliczu dzieła poświęconego zmarłej zachować narzuconą sobie powściągliwość: "Myślę, że na dnie wszystkich naszych arcydzieł narodowych tkwi płacz poety. W "Beniowskim" [...], w "Panu Tadeuszu" [...] w buntowniczym sarkazmie "Dziadów" i w ciszy, która zapada nagle we wrzawie "Wesela". Ale jest i pogoda w pierwszym polskim płaczu naszej poezji, w "Trenach" [...] To dla niej, można sądzić, opublikował nam te wiersze poeta. Może po to, żeby dziś, po czterystu latach, były i nam pomocne w chwilach, których los nie przestanie nam nigdy skąpić. I podpis: "Hanuszkiewicz". Jeśli mieć w pamięci to wszystko, co dotychczas napisano (w częstej ze sobą sprzeczności) o sprawach nazwanych tutaj umownie "płaczem" i "pogodą", a także o znaczeniu "Trenów" dziś, trzeba przyznać, że lakonic