EN

9.04.2013 Wersja do druku

Jak Kuba Bogu, tak Bóg Kubie

Gombrowicz zgrywa się, bryluje, recytuje fragmenty własnych tekstów, na wszystkie sposoby stara się sprowokować rozmówcę do reakcji. A Mrożek milczy - o tym, ile Gombrowicza w Mrożku, a Mrożka w Gombrowiczu, a także o sztuce Macieja Wojtyszki - pisze Małgorzata Szpakowska w "Dialogu".

We "Wspomnieniach polskich" Gombrowicz opowiada o swoim pierwszym spotkaniu z Witkiewiczem. Zapoznał ich Bruno Schulz, pewnego razu obaj postanowili go odwiedzić. I oto, pisze Gombrowicz, "w otwierających się drzwiach ukazuje się olbrzymi karzeł, który zaczyna rosnąć w oczach... to Witkacy otworzył nam drzwi w kucki i powoli się podnosił!"1. Dalej było jeszcze gorzej, gospodarz próbował gości zaszokować swoim, jak je nazywał, "muzeum okropności", demonstrował zasuszony język noworodka i list erotomanki, "rzeczywiście rozpustny". "Nigdy nie był w stanie spoczynku - wspomina Gombrowicz - zawsze naprężony, dręczący siebie i innych nieustannym aktorstwem, żądzą epatowania i skupiania na sobie uwagi, wiecznie bawiący się okrutnie i boleśnie ludźmi..." Ale już podczas tej wizyty Gombrowiczowi udało się ustanowić dla gier Witkacego przeciwwagę, która na kolejne kilka lat określiła ich wzajemne relacje. Na popisy nadekspresji gospodarza odpowiadał pro

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Źródło:

Materiał nadesłany

Dialog nr 2/02.2013

Autor:

Małgorzata Szpakowska

Data:

09.04.2013