"Trans-Atlantyk" w reż. Jarosława Tumidajskiego w Teatrze Współczesnym we Wrocławiu. Pisze Magda Piekarska w Gazecie Wyborczej - Wrocław.
"A na co Tobie Polakiem być? Takiż to rozkoszny był dotąd los Polaków? Nie obrzydłaż Tobie polskość? Nie chcesz czym Innym, czym Nowym stać się?" - pyta Gonzalo Gombrowicza. Jego prowokacja trafia w próżnię, a mimo to właśnie ona brzmi najmocniej w "Trans-Atlantyku" w reżyserii Jarosława Tumidajskiego Spektakl Wrocławskiego Teatru Współczesnego stawia pytanie o możliwość zbudowania własnej tożsamości w oderwaniu od narodowych mitów. Szczególnie dotkliwie brzmią dziś, kiedy odżyły spory o polskość i patriotyczno-religijne symbole. Po raz drugi w ciągu dwóch tygodni wrocławski teatr wadzi się z rzeczywistością. Także tą, która zdominowała medialny przekaz. Jan Klata w "Kazimierzu i Karolinie" Horvatha pokazał taniec żywych trupów wokół krzyża na Krakowskim Przedmieściu, Jarosław Tumidajski swoim "Trans-Atlantykiem" wychodzi poza doraźną publicystykę. Opowiada o odwiecznej w Polsce potrzebie inscenizowania narodowych wartości