Danuta Stenka, czyli Judyta z komedii "Nigdy w życiu!", po raz kolejny udowodniła, że jest świetną aktorką. Doskonale zagrała zdradzoną kobietę, która odnajduje w sobie siłę, by z optymizmem realizować swoje marzenia. Potwierdziła, że potrafi grać nie tylko role dramatyczne, ale także komediowe. Z aktorką rozmawia Joanna Getka-Kaczor.
- "Polska Bridget Jones" - podobno nie lubi pani tego określenia? - To prawda, ponieważ Judyta z "Nigdy w życiu", poza potrzebą bycia kochaną, niewiele ma wspólnego z Bridget Jones. - Ale walka z tą etykietką przypomina trochę walkę z wiatrakami... - Rzeczywiście. Siła i zasięg pojedynczego głosu jest zdecydowanie mniejsza niż głosy dziennikarzy. - A jednak skądś się wzięło pojęcie "polskiej Bridget Jones"... - Podejrzewam, że z okresu promocji książki "Nigdy w życiu", porównywano ją wówczas do "Dziennika Bridget Jones". Gdyby rzeczywiście miała to być Bridget, na pewno nie ja bym ją zagrała. - Dlaczego nie pani? - Ponieważ Bridget Jones jest młodą kobietą, która w swoim sposobie życia i zachowania ma jeszcze wiele z dziewczyny. Judyta jest kobietą dojrzałą, z 15-letnim dzieckiem i małżeństwem na koncie. - "Rola w "Nigdy w życiu" spadła na mnie jak grom z jasnego nieba" - pamięta pani te słowa? - Tak. Na po