"Dzień Świra" w reż. Tomasza Mana w Teatrze Miejskim w Gdyni. Pisze Jacek Sieradzki w Przekroju.
Bohater sztuk i filmów Marka Koterskiego Adaś Miauczyński jest patologicznym nieudacznikiem, zgryźliwcem i małostkowcem, znerwicowanym świrem do piątej potęgi. A jednocześnie kimś, w kim rodak inteligent niemal odruchowo znajduje znajome kompleksy, kompromitacje i wnerwienia rozdęte do karykaturalnych wymiarów. To taki klaun, któremu przez jaskrawy makijaż przebijają - o wstydzie! - nasze własne rysy. Krzywe zwierciadło boleśnie dotkliwe w swej celności. Gdyński teatr, któremu chwali się sam pomysł wprowadzenia scenariusza Koterskiego na scenę, zrobił, niestety, wszystko, by tekstowi tę dotkliwość odjąć. Rzecz wrzucono na kabaretową scenkę. Beacie Buczek-Żarneckiej i Piotrowi Michalskiemu przyszło zagrać dwadzieścia parę postaci, które bohater spotyka na swej drodze, zaś Bogdan Smagacki dostał od reżysera polecenie, by każde słowo monologu dziarsko i tautologicznie podbijać miną i gierką. Co mogło dać tylko jeden rezultat - wesołkowatoś