Podobno był u nas taki zwyczaj, że jeśli dziecko urodziło się w pociągu, PKP fundowały mu dożywotnio darmowy bilet kolejowy na wszystkie trasy w całym kraju. W słonecznej Italii - jak dowodzi komedia grana w TEATRZE POWSZECHNYM - noworodki mają lepiej. Wystarczy tylko, by mamusia znalazła się przypadkiem w banku i tam nastąpiło szczęśliwe rozwiązanie. Wtedy maleństwo ma zabezpieczony byt na całe życie, a także tatusia (warunek - musi to być dziecko panieńskie) w osobie samego dyrektora banku, który w dodatku jest baronem. Cały kłopot w tym, że najtrudniej dostać się niepostrzeżenie do tak szacownej instytucji. Autor sztuki, włoski pisarz SAMY FAYAD, mota więc zręczną intrygę, by w końcu II aktu zamknąć bohaterów w sejfie i czekać na happy end. Panna Giuliana jest córką nędzarzy, których na dno zepchnęła nieopanowana pasja tatusia - wynalazcy. Nie dość, że niszczy on zabytkowe szelki dziadka - Gaspare, czyniąc z nich me
Tytuł oryginalny
Jak dobrze rodzić w banku
Źródło:
Materiał nadesłany
Express Ilustrowany nr 223