EN

2.02.1994 Wersja do druku

Jak Czerwone Nosy poradziły sobie z grasującą zarazą

Średniowieczna Francja. Grasu­je epidemia dżumy, jedna z tych, które zdziesiątkowały Europę. Pa­pież chroni się od morowego po­wietrza za szklaną szybą. Wszelki ład społeczny wywraca się na ni-ce. Nie ma moralności, nie ma war­tości. Są gwałty, rozboje lub utracjuszowskie używanie życia. Po drogach ciągną pochody pokutują­cych, zbryzganych krwią flagellantów, trędowatych, obdzieraczy zwłok, włóczęgów. W miastach grasują uprzątacze trupów, podsy­cając zarazę. Trudno oswoić taką makabrę - łatwiej oszaleć lub czer­pać z niej zyski. I pojawia się mnich, którego Bóg oświecił, każąc mu walczyć z zarazą śmiechem. Zakłada, złożone z takich jak on sam ludzi marginesu, bractwo Czerwonych Nosów, bożych wesołków, rozpraszających grozę na jarmarkach. Arcybiskup Auxerre, potem Klemens VI, namiestnik bo­ży z Awinionu, udzielają mu swe­go błogosławieństwa i wsparcia. Siła zarazy słabnie, popular­ność kuglarzy rośnie. Jak

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Jak Czerwone Nosy poradziły sobie z grasującą zarazą

Źródło:

Materiał nadesłany

Życie Warszawy

Autor:

Hanna Baltyn

Data:

02.02.1994

Realizacje repertuarowe