"Obóz Katarakta" miał być studium odosobnienia, podróżą po odizolowanych krainach, medytacją nad tym, co "pomiędzy". Cóż z tego, że poszczególne elementy spektaklu są interesujące, uwodzą wizualnie, skoro nie układają się w odpowiednio nasyconą sensem całość - o spektaklu Dominiki Knapik z Małopolskiego Ogrodu Sztuki pisze Kinga Kurysia z Nowej Siły Krytycznej.
Po falstarcie nowej dyrekcji na dużej scenie Teatru Słowackiego w Krakowie, czyli fatalnych "Plastikach" Mariusa von Mayenburga w reżyserii Grzegorza Wiśniewskiego, pierwszą premierą w Małopolskim Ogrodzie Sztuki jest spektakl w reżyserii i choreografii Dominiki Knapik. "Obóz Katarakta" miał być studium odosobnienia, podróżą po odizolowanych krainach, medytacją nad tym, co "pomiędzy". Niestety, eksperyment choreograficzny stał się gimnastyką pozbawioną emocji i czytelnych sensów. Knapik zainspirowało opowiadanie Jane Bowles "Obóz Katarakta". Główna bohaterka Hariett (Aleksandra Cwen) udaje się do tytułowego obozu, aby zniknąć z rodziny, odizolować się od świata. Na poszukiwanie siostry udaje się Sadie (Agnieszka Kościelniak). Widzimy kolejne ćwiczenia, jakie proponuje uczestnikom obozu nadzorczyni Beryl (Aleksandra Haduch). Przypomina to futurystyczne miejsce dla znużonych życiem, w którym walczą z wirusem rozpaczy i śmierci. Kolejną inspiracj�