"Metafizyka dwugłowego cielęcia" w reż. Michała Borczucha w TR Warszawa. Pisze Maryla Zielińska w Didaskaliach.
Z plakatów reklamujących "Metafizykę dwugłowego cielęcia" patrzy hologramowe koło, by nie powiedzieć: źrenica, mieniące się kolorami pomarańczy, żółci, czerwieni. Skojarzenia idą w stronę tropików, gdzie rozgrywa się akcja dramatu Stanisława Ignacego Witkiewicza. I tu czeka nas pierwsza niespodzianka. Scenę TR Warszawa zdominowała czerń. Zamiast "gąszczu tropikalnych roślin pokrytych olbrzymimi kwiatami: różowymi, czerwonymi, niebieskimi", przeświecającego przez liście słońca, białych i karminowoczerwonych kostiumów, o których czytamy we wprowadzających didaskaliach, mamy niskie pudło sceny obłożone przechodzonym sczerniałym parkietem, gdzieniegdzie zdartym do imentu, odsłoniętą sznurownię, horyzont zamknięty ukośnie czarną zastawką, zbieraninę burych mebli i rekwizytów z lat pamiętających świetność klepki podłogowej. Wszystko obmywa mdławe światło. To jedno z wielu zaprzeczeń, które proponuje Michał Borczuch. Nie wiem, czy