- Wprowadzam na scenę Kompozytora i pokazuję, jak Tansman tworzy. Kurtyna wędruje w górę, a on się odwraca i już coś zapisuje albo czegoś szuka - przed premierą "Baletów Polskich" z Jackiem Tyskim, choreografem i tancerzem, rozmawia Wojciech Giczkowski w Teatrze dla Was.
Wczesny utwór baletowy Aleksandra Tansmana "Sextour. Ballet-bouffe" to historia miłosna o relacji odbiegających od norm bohaterów, a mianowicie: skrzypiec (Santa Lucia), wiolonczeli (Herzsturm), fletu (Armance), trąbki (Dom Allargando) oraz perkusji (Bouldoul). Dlaczego zmienił Pan tytuł baletu na "Na pięciolinii"? - Rzeczywiście, odnoszę się do tej historii i będzie ona pokazana tak, jak została zapisana w oryginale. Pokusiłem się jednak o rozszerzenie tego tematu. Kiedy po raz kolejny zacząłem słuchać muzyki Tansmana, ta poszerzona opowieść dobrze wpisała się w jego koncepcję muzyczną. Ta muzyka jest wielopłaszczyznowa. Tematy się zaczynają, rozwijają i bardzo szybko kończą. Można więc sporo opowiedzieć, ale sytuacja musi mieć swój ciąg dalszy i dlatego pokusiłem się o rozszerzenie tematu na pięciolinii. Tak jak Tansman wyobraził sobie tańczące skrzypce, wiolonczelę, flet, trąbki i perkusję, tak tancerze podkreślą swoimi kostiumami,