EN

30.12.2016 Wersja do druku

Jacek Ryś: Mój ojciec, Zbigniew ocalił Karskiego

- Gdyby nie akcja ratunkowa ze strony mojego ojca, Jan Karski nigdy nie przekazałby na Zachód informacji o Holokauście - uważa Jacek Ryś, solista Teatru Muzycznego w Poznaniu.

Z poznańskim Teatrem Muzycznym związany jest od 2007 roku, grał Don Kichota w "człowieku z La Manchy", Alfreda Doolittle w "My Fair Lady", Franka w "Zemście nietoperza" czy Tewje w "Skrzypku na dachu". Na spotkanie przynosi kilka teczek dokumentów, zdjęć i kserokopii. A także dwie chude, skromne książeczki. Aż dziw bierze, że tylko tyle napisano o zasługach tak dzielnego i zasłużonego człowieka, jak jego ojciec, Zbigniew Ryś. Zgłosił się niejaki Piasecki - To była pierwsza udana akcja odbicia więźnia z niemieckich rąk, przeprowadzona przez polskie podziemie. Choć nie zginął w niej żaden Niemiec, odwet był straszny - opowiada Jacek Ryś [na zdjęciu]. Wiosna 1940 roku. 26-letni Zbigniew Ryś, były żołnierz Straży Granicznej na granicy ze Słowacją i uczestnik Września 1939 właśnie złożył przysięgę i stał się członkiem Związku Walki Zbrojnej w Nowosądeckiem. Zgodnie ze złożoną obietnicą włączył się w organizację siatki ł�

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Jacek Ryś: Mój ojciec, Zbigniew ocalił Karskiego

Źródło:

Materiał nadesłany

Gazeta Wyborcza Poznań online

Autor:

Piotr Bojarski

Data:

30.12.2016